Z założenia miałam tu pisać o rzeczach dobrych, ale coraz bardziej mi z tym dziwnie, że artyści, którzy nieraz udowodnili mi, że warto na nich liczyć, teraz tworzą rzeczy niewarte moim zdaniem wysłuchania. Przytoczę tu dwa takie przykłady. Katarzyna Nosowska nagrała ostatnio piosenkę "Ja pas!", która brzmieniowo jest przykładem przeprodukowanej, dyskotekowej piosenki z nudnym beatem i rapowanym tekstem. Kiedy słyszę takie dzieło, to aż nie chce mi się wracać do dobrych utworów tej wokaalistki, a stworzyła ich kilkadziesiąt, zarówno z Heyem, jak i sama.
Florence +The Machine nagrywa nową płytę, a dwie ujawnione dotychczas piosenki są po prostu nudne, ta ujawniona wczoraj to ma nawet ładną introdukcję instrumentalną, ale później pojawia się utwór, w którym nie ma nic charakterystycznego. Niegdyś oryginalnym wyznacznikiem brzmienia tego zespołu było wyeksponowanie harfy, a teraz nie ma nawet tego, a i głos Florence jest jakiś taki wyczyszczony, wygładzony, po prostu przeprodukowany. Szkoda, straszna szkoda, mam wrażenie, że albo muzyka alternatywna się sypie, albo ja dojrzewam, albo i jedno, i drugie.
Category: W kręgu muzyki alternatywnej
W telegraficznym skrócie pragnę tu poruszyć dwa wątki. Po pierwsze, wczoraj dotarła do nas informacja o zakończeniu przez zespół Myslovitz współpracy z wokalistą Michałem Kowalonkiem. Podobno ich wzajemne wizje rozeszły się, nie mam podstaw, by nie wierzyć tej tezie, bowiem moim zdaniem w ciągu trwającej ponad 6 lat współpracy nagrali oni tylko jedną wspaniałą piosenkę. Utwór "Telefon", bo o nim mowa, mimo swej monotonii i prostoty wciąż niezwykle mnie wzrusza swą emocjonalnością. Tymczasowo Kowalonka ma zastąpić w Myslovitz Łukasz Lańczyk – wokalista zespołu Lorein, z jednej strony to dobrze, bo momentami jego głos przypomina frazowanie Artura Rojka, z drugiej jednak strony, po co nam marna kopia pierwotnego, charyzmatycznego wokalisty, skoro zmiana wokalisty mogłaby być dla grupy pretekstem do zmian w celu urozmaicenia brzmienia zespołu.
Muchy wydały dziś reedycję swego debiutu, czyli niezastąpionego "Terroromansu". Jest ona wzbogacona o materiał z epki "Galanteria". Z ogromnym sentymentem słucham tych piosenek, pełnych szlachetnej naiwności, a przede wszystkim autentyczności. Są to często proste melodie, ale mnie one ujmują, bo przypominają dawne czasy i organicznie kojarzą się z moim niegdyś największym oknem na świat muzyki alternatywnej, czyli z audycją Offensywa. Pragnę usłyszeć tę płytę na żywo, z niecierpliwością zatem czekam na informacje o nadchodzącej trasie koncertowej